Wyobraź sobie taką sytuację, budzisz się rano, a Twoje konto bankowe świeci pustkami. Zajęte. W lodówce pustki, dzieci pytają o śniadanie, a ty nawet nie masz za co kupić chleba. A wszystko dlatego, że jakiś komornik, którego nigdy nie widziałeś na oczy, jednym kliknięciem zajął ci pieniądze, bo tak mu wyszło z systemu. Co wtedy robisz?

Idziesz do sądu. Wydaje się logiczne, prawda? Sąd to przecież miejsce, gdzie szuka się sprawiedliwości. Tylko że wtedy dopiero zaczynają się schody. Bo sąd, zamiast pomóc, zachowuje się jakby był kolegą komornika. Skargi? Odrzucane. Prośby? Ignorowane. A Ty zostajesz z niczym.

Komornik – funkcjonariusz czy święta krowa?

Komornik w teorii to urzędnik państwowy, który powinien działać zgodnie z przepisami. W praktyce? To często bezduszna maszyna do wyciągania kasy. A że przy okazji łamie prawo? Kogo to obchodzi.

Zajmuje pieniądze z alimentów, zasiłków, rent – mimo że są wyraźnie wyłączone z egzekucji. Blokuje całe konto, nie zostawiając ani grosza. Zajmuje sprzęt, którym zarabiasz na życie. Bo może. Bo mu się spieszy. Bo dla niego jesteś tylko numerem w sprawie.

Nie jeden, nie dwa, ale setki przypadków pokazują, że komornik działa jak zbir z legitymacją. I niestety, zbyt często działa w poczuciu całkowitej bezkarności.

Co więcej, komornik nie ma obowiązku sprawdzenia, czy zajmowane środki pochodzą z wyłączonych źródeł, takich jak dodatki rodzinne czy alimenty. To na dłużniku – często niepiśmiennym lub zdesperowanym – ciąży obowiązek udowodnienia, że zabrane pieniądze były nietykalne. To odwrócenie logiki prawa, to ofiara musi udowadniać, że została okradziona.

Gdzie w tym wszystkim jest sąd?

Sąd powinien być ostatnią deską ratunku. Tymczasem często zachowują się jak urzędowe stempelki, komornik coś zrobił? To znaczy, że tak trzeba. A jak się poskarżysz, to albo Cię zignorują, albo powiedzą, że „takie są procedury”.

Sędziowie bardzo rzadko analizują sprawy skargowe wnikliwie. Skarga na komornika bywa oceniana wyłącznie pod względem formalnym – nie treściowym. Brakuje w niej „wskazania konkretnej czynności naruszającej prawo”? – odrzucona. Brakuje podpisu? – do kosza. Nawet jeśli chodzi o życie i zdrowie człowieka, którego środki zablokowano bezprawnie.

Komornik działa jak automat – i to często zepsuty

Są przypadki, gdy komornik egzekwuje dawno przedawnione długi. Nie weryfikuje niczego – po prostu wysyła zajęcie. A potem tłumaczy się: „bo wierzyciel tak podał”. Przypomina to bardziej płatnego egzekutora na usługach firm windykacyjnych niż funkcjonariusza publicznego.

Wiele kancelarii komorniczych działa jak wydajne centra finansowe. Im szybciej, tym lepiej. Masowo wystawiają wnioski do banków i pracodawców. Sprawdzają, co da się zająć. Jeśli po drodze zniszczą komuś życie – cóż, „takie są procedury”. Czy to jeszcze prawo, czy już rażące naruszenie godności człowieka?

Czy sądy bronią komorników? Niestety – często tak

Sędzia, który miałby sprawdzić, czy komornik działał zgodnie z prawem, często działa jakby bał się podważyć jego decyzję. W końcu „oni wszyscy się znają”, a nikt nie chce robić sobie problemów.

Zamiast stać po stronie obywatela, sąd staje po stronie systemu. Systemu, który działa nie jak pomoc społeczna, ale jak biznes egzekucyjny. Masz dług? To płać – nieważne czy słuszny, nieważne czy zgodnie z prawem, ważne, żeby szybko i skutecznie.

Wielu sędziów nie odróżnia już ochrony prawa od ochrony procedury. Bronią papieru, nie człowieka. A przecież to nie papier potrzebuje sprawiedliwości.

Nie chodzi o to, by nie płacić

Zanim ktoś powie: „ale długi trzeba spłacać” – oczywiście, że trzeba. Ale nie wolno przy tym deptać ludzi, łamać ich psychicznie, zostawiać bez środków do życia. Egzekucja nie może być jak najazd Hunów, spalić wszystko i iść dalej.

Prawo daje komornikom ogromne możliwości. Ale to sądy powinny stać na straży, by te możliwości nie były nadużywane. Bo dziś to twój sąsiad ma zajęcie konta. Jutro – możesz to być ty.

Czas na zmiany

System komorniczy i sądowy potrzebuje zmian. Oto kilka oczywistych postulatów:

Podsumowanie: sąd to nie folwark komornika

Dopóki sądy nie zaczną naprawdę pełnić roli strażników prawa, komornicy będą dalej robić, co chcą. A ludzi, którzy mają odwagę się poskarżyć, system zgniecie formalnościami i ciszą.

Jeśli chcemy żyć w państwie prawa, musimy wymagać od sądów nie tylko znajomości przepisów, ale też ludzkiego podejścia. Bo sprawiedliwość to nie tylko kodeks. To także – a może przede wszystkim – empatia i odwaga powiedzenia „komorniku, przesadziłeś”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Uzyskaj wsparcie